Picie wody z kranu jest skuteczną walka przeciwko plastikowi i opakowaniom foliowym.
Poza ekologicznym aspektem picia kranówki istotne jest też to, że 1 litr kranówki kosztuje kilka groszy. Woda zapakowana w plastikową butelkę kosztuje kilka złotych. Picie kranówki jest więc też uzasadnione ekonomicznie.
Rocznie na świecie produkowane jest 400 milionów ton opakowań. Służą one do przechowywania żywności, ubrań, elektroniki i innych dóbr podczas ich transportu i magazynowania. Wytwarzanie opakowań pochłania zasoby wodne, które szacuje się na 650 do 800 miliardów m3 wody rocznie.
Oprócz wody użytej na etapie produkcji, dochodzi tu także ilość wody, która zostaje zanieczyszczona opakowaniami. Ich szary ślad wodny różny ze względu na rodzaj surowca, pokazuje skalę kosztów, jakie kryją używane przez nas opakowania, które potem automatycznie lądują w pojemniku na odpady.
W końcu lat 90., pomiędzy Kalifornią a Hawajami odkryto Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci – ogromne skupisko plastikowych odpadów, powstałe na skutek ruchu prądów oceanicznych.
Dryfujące w wodach terytorialnych śmieci zabierane przez prądy morskie, trafiają w głąb wiru północnopacyficznego, skąd już się nie wydostają. Odpady zajmują olbrzymią powierzchnię – masę dryfujących wewnątrz wiru śmieci szacuje się na 3,5 mln ton. Plastik, który stanowi 90% Pacyficznej Plamy podlega fotodegradacji, czyli pod wpływem światła po pewnym czasie rozpada się na drobne kawałeczki, a następnie w pył. Na otwartym oceanie, trzymając się powierzchni wody, większość z nich skupia się w rozległej zawiesinie (którą z kolei szacuje się na 100 mln ton), a reszta krąży w oceanie na różnych głębokościach.
Charles Moore, amerykański kapitan i oceanograf amator, natknął się na Wielką Plamę w 1997 roku, wracając z załogą z regat zazwyczaj omijaną, bo bezwietrzną trasą, przecinającą północnopacyficzny wir wód oceanicznych. Opowiada, że przez tydzień płynęli wśród butelek, nakrętek, śmieci plastikowych i fragmentów opakowań.